Lwów, jak i cała Ukraina to dobry kierunek na wakacje, szczególnie jeśli nie do końca pociąga nas leżenie na plaży, na francuskiej riwierze a w portfelu piszczy. Najbardziej kosztowna część wyprawy to dojazd do samego Lwowa. W zależności od tego jak bardzo cenimy nasz komfort i wygodę (a my oczywiście nie cenimy ich w ogóle) wybieramy: samolot, bezpośredni ekspres Warszawa-Lwów lub po prostu opcję „na cebulę” czyli tę, którą wybrałyśmy my. Najpierw pociąg do Przemyśla, oczywiście z przesiadką w Rzeszowie, następnie bus do granicy – granicę przekraczałyśmy pieszo i stamtąd już marszrutką do Lwowa. Trwało to oczywiście z 18 godzin, ale właściwie czy to był problem?