środa, 22 czerwca 2016

„Skandinaviska Veckan” czyli wypad na obóz szkoleniowy Nordyckiej Młodzieży.


Dzięki niedawno nawiązanym kontaktom ze szwedzką organizacją Nordisk Ungdom, otrzymaliśmy zaproszenie na ich obóz szkoleniowy "Skandinaviska Veckan". Dwóch z nas zdecydowało się przyjąć zaproszenie, było to o tyle proste, że mieszkamy od niedawna w Szwecji i mieliśmy na miejsce około 60 km samochodem.
Na czas obozu organizatorzy dysponowali sporym domem z wieloosobowymi pokojami noclegowymi, sporą kuchnią i salą wspólną, w której odbywały się wykłady. Koszt uczestnictwa to było 600 koron za 3 noclegi i wyżywienie, czyli stawka nadzwyczaj skromna jak na szwedzkie warunki. 
Na miejsce zbiórki można było przybywać już od piątkowego poranku, my dotarliśmy tam wczesnym popołudniem, po szybkim przywitaniu się, zostaliśmy przydzieleni do jednej z grup i praktycznie z marszu musieliśmy wziąć udział w konkurencji polegającej na grupowym biegu z drabiną przez tor przeszkód. Brzmi głupawo, ale było całkiem zabawne, a zwycięska drużyna (niestety nie nasza) wywalczyła sobie w ten sposób możliwość wybrania pokoju, w którym zechce nocować.

Po rozlokowaniu się zeszliśmy do wspólnej sali na wykład, niestety odbywał się po szwedzku, więc nasza obecność miała tam raczej charakter grzecznościowy. Dość zaskoczeni byliśmy obiadem, może nie tyle jego składem, co wspólnym odśpiewaniem pieśni na stojąco przed posiłkiem. Też grzecznie staliśmy poruszając ustami, ale nie udało nam się powtórzyć poprawnie ani jednego słowa. Jeszcze bardziej zaskoczyły nas zagadki logiczne, które każda z grup miała rozwiązać. Trzeba przyznać, że organizatorzy nie koncentrowali się jedynie na fizycznym aspekcie rozwoju, ale zadbali również o umysłowy.
Ostatnim punktem wieczoru było dość uroczyste ognisko połączone ze śpiewami. Pomiędzy uczestnikami znalazł się jeden muzyk, który zabrał ze sobą gitarę, więc mieliśmy okazje posłuchać krótkiego koncertu akustycznego, sami z szacunku do muzyki odpuściliśmy sobie śpiewanie.
Sobotę rozpoczęliśmy wcześnie rano od zaprawy. Najpierw było bieganie, potem po 100 pompek na głowę i kilka innych ćwiczeń, które zdziałały więcej niż najmocniejsza kawa. 
Dalej był jakiś wykład i trochę wolnego czasu przeznaczonego na grę w siatkę. Tej ostatniej czynności większość uczestników oddawała się z zapałem odwrotnie proporcjonalnym do umiejętności. Po emocjach sportowych przyszła pora na obiad i zapowiadaną wcześniej wycieczkę. Myślałem, że przejdziemy się kilka kilometrów w poszukiwaniu zapowiadanego kamienia runicznego, tym czasem organizatorzy zapędzili nas do samochodów i po przynajmniej 40 minutach jazdy dotarliśmy pod kurhan Anundshög. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że chodzi o kopiec ziemny liczący sobie 60 m średnicy i 9 wysokości, a powstały bagatela 2500 lat temu. Poza samym kopcem otoczonym kilkoma mniejszymi podziwialiśmy również megalityczne budowle ułożone na wzór łodzi i datowany na XI wiek naszej ery Kamień runiczny z Badelundy. Przy okazji usłyszeliśmy kilka legend na temat tego miejsca i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia.
Po powrocie przyszedł czas na kolejny konkurs grupowy, tym razem padło na strzelanie z łuku, wszelkie potrzebne ku temu rekwizyty przyjechały na obóz razem z Polską delegacją i zapewniły Szwedom sporo zabawy, nawet naciągnięcie cięciwy przy pierwszym kontakcie może sprawić spory kłopot.
Pod wieczór miała miejsce kolejna prelekcja, tym razem dotycząca aktywizmu, a po niej nastąpiła praca w grupach. Każda z ekip dostała potrzebne materiały i zadanie w postaci wykonania jakiegoś rekwizytu nadającego się do użycia w przyszłych akcjach Nordisk Ungdom. W ruch poszedł sprej, pędzle i nożyczki. Nasza grupa wykonała transparent odnoszący się do kryzysu mieszkaniowego, jaki panuje w Szwecji ze względu na masowy napływ imigrantów. Muszę tutaj pogratulować organizatorom pomysłu, nie dość, że zorganizowali ciekawe zajęcia to jeszcze zaopatrzyli się w materiały propagandowe na kilka kolejnych akcji.
Wieczorem świętowaliśmy urodziny jednego ze Szwedów, z tej okazji popuszczono nieco dyscyplinę i każdy z otrzymał przydziałowe dwa piwa o pojemności 0.33l. na głowę. Był to jedyny alkohol, jaki pojawił się przez cały okres obozu i bardzo się nam to spodobało. Nieco zaskoczyliśmy Szwedów odmawiając i tak skromnego poczęstunku, zdaje się, że Polska nie kojarzy im się z sXe.
Niedziela tak samo jak dzień poprzedni zaczęła się dla nas około 7-mej rano, już pół godziny później ćwiczyliśmy na zewnątrz. Najpierw był bieg na czas, a potem podciąganie na drążku. Po śniadaniu przeszliśmy do kolejnej partii ćwiczeń, tym razem związanych z samoobroną. Organizatorzy przeprowadzili krótkie szkolenie z obrony przed nożem i pałką. Każdy z uczestników miał na sobie białą koszulkę lub startował z gołą klatą, a za nóż robił czerwony mazak. Dzięki temu każdy mógł się przekonać, jak łatwo jest się dać zranić przy okazji takiego starcia. Niestety mazak okazał się permanentny i zmywanie go trwało mi około tygodnia. 
Rozgrzani treningiem zabraliśmy się za kolejną konkurencję grupową, tym razem padło na przeciąganie liny, tutaj nasza drużyna była bezkonkurencyjna, wygrywając wszystkie pojedynki.

Po obiedzie przyszła pora na wykłady najpierw zaproszeni goście przedstawili dłuższy wykład na temat Skandynawizmu, o czym dowiedzieliśmy się już po wykładzie z konspektu w języku angielskim i wyjaśnień Szwedów. Następnie przyszła pora na polską prelekcję dotyczącą "Projektu Wypad". Produkowanie się po angielsku nie było zajęciem wybitnie przyjemnym, jednak pokaz slajdów i te fragmenty wypowiedzi, które udało się zrozumieć naszym znajomym ze Szwecji wzbudziły u nich spore zainteresowanie. Pojawiły się nawet zamiary rozwinięcia podobnego typu działalności w łonie Nordisk Ungdom, czemu szczerze kibicujemy. 
Wieczór został przeznaczony na budowę sauny i lenistwo, my skwapliwie skorzystaliśmy z drugiej opcji, wylegując się na wygodnych wersalkach. Obóz zakończył się dopiero w poniedziałek, wypadał wtedy dzień flagi w Szwecji, czyli „czerwona data” w kalendarzu. Po pobudce i obowiązkowej już zaprawie nastąpiło wręczenie nagród dla osób, które osiągnęły najlepsze wyniki w poszczególnych konkurencjach i ogłoszenie ostatecznego wyniku konkursów grupowych. Okazało się, że nasza grupa była tu najlepsza. Wyróżnienia otrzymali również wyróżniający się aktywnością działacze NU. Pozostało jeszcze zrobić sobie zbiorowe zdjęcia i trzeba było wracać do szarej rzeczywistości. Spędziliśmy na obozie niecałe 4 dni poznając nowych ludzi i specyfikę Szwecji, ucząc się, trenując i i dzieląc się własnymi umiejętnościami. Był to czas spędzony bardzo aktywnie i interesująco, organizatorom należy się szczere uznanie za organizację i dyscyplinę, jaką udało im się zachować na obozie. 
















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz