W starożytnym Rzymie funkcjonowało powiedzenie "Si vis pacem, para bellum". Mimo upływu tysięcy lat, powiedzenie nie straciło nic ze swojej aktualności, zgodnie z jego duchem spędziliśmy dwa urocze dni w lasach pod Wrocławiem szkoląc się wraz z grupą strzelecką w podstawach militarnego surwiwalu.
Pierwsza część szkolenia miała charakter teoretyczny i dotyczyła liniowości oporządzenia. Dowiedzieliśmy się na czym polega podział na pierwszą, druga i trzecią linię ekwipunku, oraz co w tych liniach powinno się znaleźć z położeniem nacisku na rodzaj prowadzonych działań.
Ten fragment szkolenia odbył się w zadaszonej altance, dzięki czemu deszcz nie przeszkadzał w prezentacji ekwipunku, następnie udaliśmy się w kierunku pobliskiego lasu żeby znaleźć stosowne miejsce do rozbicia obozowiska. Nie było z tym dużo roboty, bo sprzęt noclegowy mieliśmy zredukowany do niezbędnego minimum. W większości składały się na niego płachty biwakowe lub pałatki rozciągnięte na parakordzie. Pogoda bardzo nam pomagała w prawidłowym rozciągnięciu zadaszeń, deszcz połączony z pierwszymi, wiosennymi grzmotami i gradem świetnie wskazywał słabe punkty konstrukcji i szybko motywował do poprawy. Na szczęście ulewa nie trwała długo, gdy tylko przestało padać, zabraliśmy się za rozpalanie ognisk typu dakota. Pogoda nieco nam utrudniła zebranie odpowiedniej rozpałki, ale mimo to wszystkim udało się skrzesać ogień i przygotować sobie ciepłe posiłki. W obozowisku ćwiczyliśmy jeszcze bezpieczne sposoby używania noża w warunkach surwiwalowych (szkolenie miało charakter podstawowy i niektórzy rzeczywiście potrzebowali takich wskazówek), przygotowanie noszy z liny dla rannego i posługiwanie się alfabetem Morse'a.
Wczesnym rankiem zostaliśmy zerwani z posłań, za pomocą racy i świecy dymnej, wraz z okrzykami alarmowymi. Trzeba było zwinąć szybko obóz, przygotować nosze dla "rannego" i opuścić zagrożony teren. W czasie ewakuacji musieliśmy porzucić sprzęt z trzeciej i drugiej linii oporządzenia. Po dotarciu w bezpieczne miejsce można było zjeść w końcu śniadanie, pod warunkiem, że posiadało się w pierwszej linii jakieś zapasy żywnościowe. Ci, którzy uważnie słuchali wczorajszego wykładu, dzisiaj mieli co jeść. Po zakończeniu posiłku odbył się krótki wykład dotyczący roślin jadalnych które można pozyskać w terenie wczesną wiosną, połączony z prezentacją omawianych roślin w naturze. Przećwiczyliśmy też sposoby uzdatniania wody, niektórzy po raz pierwszy w życiu mieli wątpliwą przyjemność skosztowania wody uzdatnianej za pomocą tabletki.
Następnie część grupy otrzymała koordynaty na podstawie których trzeba było znaleźć zrzut z uzupełnieniem zapasów utraconych w czasie ewakuacji czyli paczkę żywnościową ukrytą w lesie. Reszta zajęła się znalezieniem opału i rozpaleniem ognisk. Ostatnim zadaniem tego dnia było poradzenie sobie z żywymi rybami mającymi stać się naszym posiłkiem. Odbyło się krótkie szkolenie na temat sposobów uśmiercania i oporządzania ryb, połączone z ćwiczeniami praktycznymi. Po powrocie grupy poszukującej zrzutu, przygotowaliśmy posiłki wzbogacone świeżą rybą i dokonaliśmy podsumowania szkolenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz