sobota, 1 sierpnia 2015

Jura Krakowsko Częstochowska



Jura Krakowsko Częstochowska jest jednym z najpiękniejszych regionów w naszym kraju, przez wielu uważana jest także jako kolebka naszej kultury. W tej okolicy trafienie na zabytek jest łatwiejsze niż w jakiejkolwiek innej części Polski. To właśnie na tej wyżynie, pośród wapiennych skał i ostańców, ponad tysiąc lat temu zaczęły powstawać zamki i warownie, które łączy dziś Szlak Orlich Gniazd. 






Dla mnie była to wyprawa szczególna, powrót w miejsca które zwiedzałem ponad 15 lat temu. Wiele się zmieniło, powstały nowe atrakcje i infrastruktura, kilka zamków odrestaurowano i udostępniono zwiedzającym, ale niestety też kilka miejsc zamknięto dla turystów ze względów bezpieczeństwa. Mimo to bardzo cieszyłem się na myśl że udało mi się zdobyć trochę czasu na krótką wizytę w tych stronach. 




Wędrówkę rozpocząłem od zamku w Olsztynie. Piękne, widoczne z drogi krajowej numer 46, górujące nad miasteczkiem ruiny zamku zachęcają do odwiedzin. Pierwsza wzmianka o "zamku Przymiłowice" (późniejszym Olsztynie) pochodzi z 1306 roku. Wzniesiony został na miejscu wczesnośredniowiecznego grodu, rozbudowany z inicjatywy Kazimierza Wielkiego, dla obrony pogranicza śląsko-małopolskiego. W późniejszych latach zamek przeszedł w ręce Władysława Jagiełły.  Takie były początki, resztę historii możecie przeczytać w licznych publikacjach historycznych, nie czuję się mocny w opisach kronikarskich więc zostawię to fachowcom. 





Dzisiaj można podziwiać zabezpieczone ruiny, wdrapać się na basztę czy punkt widokowy zlokalizowany na wieży. Wszystko wpisane w przepiękny krajobraz Jury i przeplecione wapiennymi skałkami. 





Drugim zamkiem na mojej drodze był Ogrodzieniec w miejscowości Podzamcze.  Początki architektury obronnej w tym miejscu sięgają czasów Bolesława Krzywoustego, kiedy to na skalistym wzniesieniu Góry Birów powstał obronny gród, obsadzony drużyną strzegącą granic przed najazdami książąt czeskich. Obecnie w tym miejscu pojawiła się jego wierna rekonstrukcja, której niestety z braku czasu nie dane mi było odwiedzić. Sam zamek jest jednym z najładniejszych na Szlaku. W jego wnętrzu powstała rekonstrukcja zbrojowni, groty tortur oraz małe muzeum. Sam zamek, odbudowany i dostosowany do ruchu turystycznego robi ogromne wrażenie. 





Na miejscu usłyszałem że nocą w pobliżu ruin zamku można się natknąć na upiora Czarnego Psa. Według przekazów ten ogromny, czarny zwierz ciągnie za sobą długi, brzęczący łańcuch, natomiast oczy jego płoną żywym ogniem. Legenda głosi, że tak pokutuje kasztelan Stanisław Warszycki, który na zewnętrznym dziedzińcu zamku urządził grotę, gdzie torturowano opornych poddanych.





Następna w planie wycieczki była Pustynia Błędowska-  największy w Polsce obszar lotnych piasków leżący na pograniczu Wyżyny Śląskiej i Wyżyny Olkuskiej. Rozciąga się od Błędowa (dzielnicy Dąbrowy Górniczej) na zachodzie do gminy Klucze na wschodzie. Granicą północną pustyni jest wieś Chechło, gdzie rozpocząłem wędrówkę. W centralnym miejscu wsi stoi wymowny posąg wielbłąda, symbolizujący teren pustynny. Z tego miejsca kieruję się na wzgórze Dąbrówka, gdzie znajduje się punkt widokowy z panoramą okolicy. Trzeba przyznać że widok robi wrażenie, jest to niespotykany w naszym kraju element przyrody. Kiedyś tu jeszcze wrócę na dłuższą wędrówkę, na pewno będzie to ciekawe doświadczenie. 




Ostatnim odwiedzonym miejscem miał być Ojcowski Park Narodowy, wraz z Maczugą Herkulesa i zamkiem na Pieskowej Skale. Niestety oberwanie chmury skutecznie pokrzyżowało nam plany, przy okazji podtapiając okoliczne drogi. 


Na pewno będzie to impulsem żeby znowu starać się o wygospodarowanie czasu na ponowne odwiedziny w tych stronach. Na razie możecie podziwiać tą krainę na zdjęciach oraz na krótkim filmie, który znajduje się pod tą relacją.













































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz