Jura
Krakowsko Częstochowska jest jednym z najpiękniejszych regionów w naszym kraju,
przez wielu uważana jest także jako kolebka naszej kultury. W tej okolicy
trafienie na zabytek jest łatwiejsze niż w jakiejkolwiek innej części Polski.
To właśnie na tej wyżynie, pośród wapiennych skał i ostańców, ponad tysiąc lat
temu zaczęły powstawać zamki i warownie, które łączy dziś Szlak Orlich Gniazd.
Dla mnie
była to wyprawa szczególna, powrót w miejsca które zwiedzałem ponad 15 lat
temu. Wiele się zmieniło, powstały nowe atrakcje i infrastruktura, kilka zamków
odrestaurowano i udostępniono zwiedzającym, ale niestety też kilka miejsc
zamknięto dla turystów ze względów bezpieczeństwa. Mimo to bardzo cieszyłem się
na myśl że udało mi się zdobyć trochę czasu na krótką wizytę w tych stronach.
Wędrówkę rozpocząłem
od zamku w Olsztynie. Piękne, widoczne z drogi krajowej numer 46, górujące nad
miasteczkiem ruiny zamku zachęcają do odwiedzin. Pierwsza wzmianka o
"zamku Przymiłowice" (późniejszym Olsztynie) pochodzi z 1306 roku.
Wzniesiony został na miejscu wczesnośredniowiecznego grodu, rozbudowany z
inicjatywy Kazimierza Wielkiego, dla obrony pogranicza śląsko-małopolskiego. W
późniejszych latach zamek przeszedł w ręce Władysława Jagiełły. Takie były początki, resztę historii możecie
przeczytać w licznych publikacjach historycznych, nie czuję się mocny w opisach
kronikarskich więc zostawię to fachowcom.
Dzisiaj
można podziwiać zabezpieczone ruiny, wdrapać się na basztę czy punkt widokowy
zlokalizowany na wieży. Wszystko wpisane w przepiękny krajobraz Jury i
przeplecione wapiennymi skałkami.
Drugim
zamkiem na mojej drodze był Ogrodzieniec w miejscowości Podzamcze. Początki architektury obronnej w tym miejscu
sięgają czasów Bolesława Krzywoustego, kiedy to na skalistym wzniesieniu Góry
Birów powstał obronny gród, obsadzony drużyną strzegącą granic przed najazdami
książąt czeskich. Obecnie w tym miejscu pojawiła się jego wierna rekonstrukcja,
której niestety z braku czasu nie dane mi było odwiedzić. Sam zamek jest jednym
z najładniejszych na Szlaku. W jego wnętrzu powstała rekonstrukcja zbrojowni,
groty tortur oraz małe muzeum. Sam zamek, odbudowany i dostosowany do ruchu
turystycznego robi ogromne wrażenie.
Na miejscu
usłyszałem że nocą w pobliżu ruin zamku można się natknąć na upiora Czarnego
Psa. Według przekazów ten ogromny, czarny zwierz ciągnie za sobą długi,
brzęczący łańcuch, natomiast oczy jego płoną żywym ogniem. Legenda głosi, że
tak pokutuje kasztelan Stanisław Warszycki, który na zewnętrznym dziedzińcu
zamku urządził grotę, gdzie torturowano opornych poddanych.
Ostatnim odwiedzonym miejscem miał być Ojcowski Park Narodowy, wraz z Maczugą Herkulesa i zamkiem na Pieskowej Skale. Niestety oberwanie chmury skutecznie pokrzyżowało nam plany, przy okazji podtapiając okoliczne drogi.
Na pewno będzie to impulsem żeby znowu starać się o wygospodarowanie czasu na ponowne odwiedziny w tych stronach. Na razie możecie podziwiać tą krainę na zdjęciach oraz na krótkim filmie, który znajduje się pod tą relacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz