Kraina tysiąca stawów, ruiny zamku i
kościoła, a także wzgórza z pięknymi widokami. To nie Mazury, ani góry, a
granica Wielkopolski i Dolnego Śląska. W swoim planie miejsc miałem bardzo
dużo, głównie z południowej Wielkopolski. No, ale jak to bywa, czasu starczyło
na zobaczenie tylko czterech. Pewnie stopniowo będziemy zwiedzać całą resztę
interesujących miejsc z rodzinnych terenów. Na pierwszy rzut wybraliśmy się do
Milicza, gdzie znajdują się ruiny zamku z XIV – XVIII wieku. Milicki zamek to
budowla z stylu gotyckim. Budowla była niszczona już w 1432 roku przez Husytów
najeżdżających Milicz. Następnie przez pożary w roku 1536 i 1797. Po pierwszym
pożarze ówczesny właściciel zamku Zygmunt Kurzbach przebudowuje go w stylu
renesansowym. Po pożarze w 1797 roku jego właściciele przenieśli się do nowo
wybudowanego pałacu. Natomiast zamek przeznaczyli na przędzalnię bawełny oraz farbiarnię sukna. Od połowy XIX wieku zamek popadł w coraz większą ruinę, tak
pozostało już do dziś.
Blisko Milicza mieści się Dolina
Baryczy, gdzie znajdują się Stawy Milickie. Jest to kompleks około 300 stawów
hodowlanych, które są największym skupiskiem w Europie. Rezerwat przyrody Stawy
Milickie jest też największą ostoją zwierząt na południowym-zachodzie Polski.
Żyje tu dziesiątki gatunków ptactwa, nie wiem gdzie jeszcze w Polsce można
takie zjawisko zaobserwować jak w Dolinie Baryczy. Po prostu tam trzeba się
samemu przejechać i spędzić, choć jeden dzień.
W tym dniu kończymy przygodę z Dolnym
Śląskiem i wracamy do Wielkopolski. Tam wybieramy się do wioski Rogaszyce, położonej
blisko Ostrzeszowa. Tereny te należą do pasma Wzgórz Ostrzeszowskich, gdzie
znajdują się największe wzniesienia w Wielkopolsce. My wybieramy się na to
drugie największe, ze względu na dość ciekawe widoki. Bałczyna licząca 278
metrów n.p.m. szczyt z którego widać panoramę na całą okolicę. Podczas dobrych
warunków widoczność sięga nawet do 100 km. Niestety w tym dniu widoczność nie
była ciekawa, ale będziemy tam wracać niejednokrotnie. Na szczycie znajduje się też pomnik poświęcony żołnierzom września 1939 roku.
Blisko Ostrzeszowa mieści się kolejna
mała miejscowość Pisarzowice, a tam znajduje się opuszczony kościół
ewangelicki. Dość tajemnicze miejsce, o którym pojawiło się sporo teorii, których
nie będziemy powielać. Jest to miejsce bardzo popularne dla różnych sesji
fotograficznych, no i tak podczas naszej wizyty młoda para robiła sobie zdjęcia
ślubne ;). Opisując w skrócie sam budynek, kościół został zbudowany na początku XX
wieku, przez Gustawa von Curland, właściciela dóbr sycowskich. Po roku 1945
został całkowicie zdewastowany, a do dnia dzisiejszego popada w całkowitą
ruinę, która grozi zawaleniem.
ANW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz