niedziela, 31 lipca 2016

Projekt Familia - z rodziną na Jurze.


Pojawienie się potomstwa potrafi postawić‭ ‬świat na głowie,‭ ‬małe dziecko jest w stanie skutecznie sabotować wszelkie plany,‭ ‬wielu ludzi musi zawiesić na kołku swoje pasje,‭ ‬by poświecić się rodzinie.‭ ‬My natomiast uznaliśmy,‭ ‬że wychowanie dziecka da się połączyć ze swoimi pasjami.‭ ‬Postanowiliśmy zweryfikować tą teorię na wypadzie w okolice Częstochowy.‭ ‬Na Szlak wyruszyły dwa małżeństwa z potomstwem w wieku czterech i pięciu miesięcy.‭ ‬Uznaliśmy,‭ ‬że chłopaki w tak zaawansowanym wieku powinni już zacząć poznawać ‬świat poza ‬łóżeczkiem.‭
Z dość oczywistych względów zrezygnowaliśmy z noclegu w plenerze na rzecz stancji.‭ ‬Bez dzieciaków ognisko i karimata byłyby nieodzownym elementem takiej wyprawy,‭ ‬poczekamy aż chłopaki będą mili po półtorej roczku i zaczniemy rozważać namioty,‭ ‬no ale na razie zdecydowaliśmy się na wygody.‭ ‬Zakwaterowaliśmy się w Olsztynie i niewiele po tym ruszyliśmy na zwiedzanie ruin pobliskiego zamku i jego okolic.‭ ‬Trasa nie nadawała się na‭ ‬wózki,‭ ‬więc Antek jechał w nosidełku a Rado w chuście elastycznej,‭ ‬obydwa‭ ‬środki transportu bardzo fajnie się sprawdziły.‭ ‬Czasem trzeba było asekurować mamy przy bardziej stromym zejściu,‭ ‬ale generalnie spacery nie nastręczały‭ ‬żadnej trudności.‭
Obejrzeliśmy sobie zamek i jego najbliższe okolice na rozgrzewkę.‭ ‬Kolejnym punktem dnia była wyprawa do Jaskini Towarnej.‭ ‬Samochodami udało nam się podjechać dość blisko celu,‭ ‬potem wystarczyło tylko przetransportować się pod wejście do jaskini i rozpocząć przygotowania do posiłku,‭ ‬nic nie motywuje lepiej do eksploracji‭ ‬jaskini niż porządny grill.‭ ‬Wkrótce po posiłku dołączyła do nas ekipa NFCzęstochowa.‭ ‬Mieliśmy więc doświadczonych‭ ‬przewodników,‭ ‬którzy znali wnętrze jaskini.‭ ‬Panie z dziećmi zostały na zewnątrz,‭ ‬my ruszyliśmy do‭ ‬środka.‭ ‬Eksplorację zaczęliśmy od prostszych‭ ‬przejść,‭ ‬w których dało się przejść na dwóch,‭ ‬lub maksymalnie czterech kończynach.‭ ‬Jaskinia nie jest szczególnie rozgałęziona,‭ ‬dzieli się na dwa korytarze,‭ ‬kiedy już je zwiedziliśmy przyszła pora na najciekawszą część‭ ‬eksploracji,‭ ‬czyli przedostanie się do‭ ‬jaskini Dzwonnicy.‭ ‬Obydwie jaskinie są połączone ciasnym‭ ‬tunelem,‭ ‬w którym niejedna osoba mogłaby zdiagnozować‭ ‬u siebie klaustrofobię lub nadmierną otyłość,‭ ‬a jedno i drugie mogłoby się skończyć bardzo nieprzyjemną interwencją GOPR-u.‭ ‬Ja na szczęście pierwszego nie mam wcale,‭ ‬a drugie dopiero się rozwija.‭ ‬Uznałem‭ ‬więc,‭ ‬że warto zaryzykować.‭ ‬Najpierw na rozgrzewkę wczołgałem się do‭ ‬ślepo zakończonego tunelu o obwodzie niewiele większym niż moje barki,‭ ‬było dość‭ ‬niewygodnie,‭ ‬bo musiałem czołgać się tam na boku,‭ ‬na szczęście tunel był‭ ‬krótki i zakończony lekkim‭ ‬rozszerzeniem,‭ ‬w którym spokojnie można się było odwrócić i ruszyć w z powrotem.‭ ‬Po tym byłem już prawie pewien,‭ ‬że uda mi się dotrzeć do Dzwonnicy.

Przełaz znajdował się niewiele dalej i był podobnych rozmiarów‭ (‬nie licząc długości‭)‬,‭ ‬z tą różnicą,‭ ‬że był szerszy niż wyższy.‭ ‬Po kilku głębszych wdechach ruszyłem do boju.‭ ‬Czołgało się całkiem wygodnie po naniesionym przez wodę,‭ ‬piaskowym podłożu tylko czasem szorując kręgosłupem po suficie.‭ ‬Najwęziej było przy samym wejściu do Dzwonnicy.‭ ‬Prześliznąłem się przez niego całkiem sprawnie,‭ ‬choć wyrzucałem sobie przy tym lekki nadmiar słodyczy w diecie.‭ ‬Teraz zostało mi pozwiedzać jaskinię i się z niej wydostać,‭ ‬o ile to pierwsze było‭ ‬łatwe‭ (‬w miarę‭) ‬i przyjemne,‭ ‬to to‭ ‬drugie okazało się już wyzwaniem.‭ ‬Wyjście było najmniejszym‭ ‬punktem,‭ ‬przez który przyszło mi się przeciskać,‭ ‬poza tym dość niewygodnie umiejscowionym.‭ ‬Na szczęście się udało i po chwili bardzo szczęśliwy i jeszcze bardziej ubłocony wróciłem do rodzinki i reszty ekipy.
Oczywiście nie było tak,‭ ‬że tylko faceci się bawili,‭ ‬nasi synowie i ich mamy również mieli okazję zwiedzać wnętrze groty,‭ ‬choć czołganie sobie zgodnie darowali.
Dzieciaki zaczęły się robić trochę‭ ‬marudne,‭ ‬więc mamy zabrały je na stancję,‭ ‬a potem połaziły z nimi po rynku Olsztyna,‭ ‬my natomiast udaliśmy się na górę Biakło.‭ ‬Tak się złożyło,‭ ‬że mieliśmy na wypadzie linę i sprzęt‭ ‬zjazdowy,‭ ‬z którego wypadało przecież‭ ‬skorzystać.‭ ‬Niemalże wszyscy z obecnych mniej lub bardziej ochoczo zmierzyli się z lękiem wysokości zjeżdżając ze skał.‭ ‬Trochę to wszystko trwało,‭ ‬w końcu nie każdy czuje się swobodnie wisząc na linie kilkadziesiąt metrów nad ziemią i czasem trzeba dać mu trochę czasu na przełamanie lęków.

Kolejny dzień wyprawy postanowiliśmy spędzić w znacznie bardziej relaksujący sposób,‭ ‬naszym pierwszym celem był kamieniołom Kielniki.‭ ‬Po pierwsze chcieliśmy zobaczyć‭ ‬ładne miejsce,‭ ‬po drugie chcieliśmy poszukać jurajskich skamieniałości.‭ ‬Znaczy ja chciałem,‭ ‬reszta z grzeczności mi towarzyszyła,‭ ‬Poszukiwania okazały się‭ ‬średnio owocne,‭ ‬dwie poniszczone muszle amonitów i odciski gąbek to niby nie wiele,‭ ‬ale i tak‭ ‬miałem,‭ ‬co zabrać na pamiątkę.
Z Kielnik udaliśmy się już bezpośrednio do odległego o kilkadziesiąt kilometrów zamku Ogrodzieniec.‭ ‬Pomimo sprzedaży wejściówek i jarmarku typu‭ "‬Janusz‭" ‬przed bramą,‭ ‬miejsce zdecydowanie warto odwiedzić.‭ ‬Zamek zachował się w dość dobrym stanie,‭ ‬istnieje możliwość‭ ‬przejścia‭ ‬ścieżką dydaktyczną po jego ruinach,‭ ‬można też obejrzeć kamienne‭ ‬ostańce,‭ ‬przy których został zbudowany.‭ ‬Z obydwu atrakcji skorzystaliśmy wszyscy sześcioro.‭
Był to ostatni punkt naszej rodzinnej wycieczki.‭ ‬Pierwsze podejście do wypadu w poszerzonych składach udało nam się znakomicie,‭ ‬spędziliśmy bardzo przyjemnie koniec tygodnia i zaliczyliśmy kilka sporych atrakcji.‭ ‬Jestem pewien,‭ ‬ze nie był to nasz ostatni wypad rodzinny,‭ ‬może następnym razem uda nam się poszerzyć skład o kolejne rodzinki‭?































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz