Wiosna to czas kiedy przyroda budzi się z zimowego snu. My
wędrujemy niezależnie od pogody czy pory roku, ale niektórzy z racji sędziwego
wieku wolą wyprawy przy grzejącym słoneczku i o profilu wypoczynkowym. Z pomocą
przyszedł nasz coroczny spływ Nysą Kłodzką, który powoli staje się wiosenną tradycją.
Z Wrocławia wyruszamy w około 35 głów, w tym kobiety, dzieci i pies. Jest to
jeden z niewielu wypadów który nie zawiera elementów ekstremalnych, stąd jest
doskonałą szansą na promowanie aktywnego stylu życia w gronie naszych
znajomych.
Spotykamy się w Bardzie, urokliwej dolnośląskiej
miejscowości, na miejsce docierają goście z bardziej oddalonych części kraju. Bardo
to znany już w X wieku gród obronny, założony w Górach Bardzkich nad przełomem
Nysy Kłodzkiej. Polskość tego miejsca jest poświadczona tym że kasztelanami
bardzkimi byli wyłącznie rycerze polscy, a okoliczne miejscowości w większości
już istniały i były zamieszkane przez ludność słowiańską. Łączymy więc lekcję historii
z rozrywką, ale o tym później.
W pierwszej kolejności meldujemy się na przystani, gdzie
rozpoczynamy nasze zmagania z Nysą Kłodzką. Jej przełom tworzy malowniczą, bardzo
krętą dolinę, położoną na wysokości około 255 m n.p.m., w której Nysa Kłodzka
tworzy pięć wielkich meandrów, wyciętych w skałach tworzących strukturę bardzką.
W wielu miejscach rzeka podcina zbocza, odsłaniając skalne ściany tworząc ciągi
stromych skarp skalnych. Krótki instruktaż, kapoki na plecy, pagaje w dłoń,
czerwony ponton goń..W zasadzie to goniłem moje odpływające klapki, co za
pomocą sześcioosobowego pontonu nie było rzeczą łatwą heh. Całą wesołą czeredą
popłynęliśmy w nieznane, prawie jak wikingowie. Prawie, bo z wikingów mieliśmy
jedynie błędne spojrzenia pośród błogiego zmagania się z nurtem rzeki. Mnóstwo
ciekawych widoków przez ponad trzy godziny spływu, dopiero po tym człowiek
docenia bogactwo natury. Pewnie jadąc którąś z dróg wzdłuż tej rzeki nawet
byśmy tego piękna nie zauważyli. W tym spływie najważniejszy był czas, który
można było poświęcić na obcowanie z przyrodą, zarówno tą ożywioną jak i
nieożywioną. Jest to również czas który pozwala mieszczuchom odkryć radość
płynącą ze spędzania beztrosko czasu na łonie natury. Niektórzy potrzebowali
tego bardziej niż im się zdawało.
Po zawinięciu z powrotem do przystani w Bardzie przyszedł
czas na coś dla ciała. Przygotowanie posiłku nie należało do rzeczy trudnych,
ale zdumiewała inwencja. Jedni palili ognisko, inni grille, jednak
najważniejszy był efekt końcowy. Po kilku godzinach w pontonie nie było takich
co odmówili pieczystego.
Na ostatni tego dnia punkt programu wybieramy się nieco
okrojonym składem. Niektórzy mieli już dość wrażeń, inni woleli umacniać
dalekie przyjaźnie w bardziej nizinnych rejonach wycieczki. Jako że była to
również okazja do spotkania dawno niewidzianych znajomych, każdy znalazł coś
dla siebie.
Ruszyliśmy w kierunku Bardzkiej Góry(Kalwarii- 582 m n.p.m.),
która góruje nad Przełomem Bardzkim i Bardem, do
których opada bardzo stromym zboczem ze skalnym Obrywem Bardzkim. Dość strome
podejście usiane jest kapliczkami i stacjami drogi krzyżowej, które w
połączeniu ze skalistym krajobrazem i gęstym lasem tworzą niepowtarzalny
klimat. W pierwszej kolejności zbaczamy ze szlaku i udajemy się zobaczyć ruiny
średniowiecznego zamku. Obiekt został najprawdopodobniej zniszczony w XV wieku,
jednak dzisiaj możemy oglądać wiele znakomicie zachowanych fragmentów. Źródła
mówią także o odkrytych podziemiach pod zamkiem, na wieść o nich niektórym z
nas oczy się zaświeciły, więc może kiedyś..
Całą górę oplata gęsta sieć dróg i ścieżek, z których część
związana jest z kultowym charakterem terenu, wiodą nimi trasy pątnicze, przy
których stoją kapliczki z XVII i XIX wieku oraz stacje dróg krzyżowych. Po
drodze mijamy Źródło Marii , i po niedługim czasie meldujemy się na szczycie.
Naszym oczom ukazuje się barokowa kaplica górska z 1619 roku ze skromnym
wyposażeniem, wzniesiona w miejscu, w którym według wierzeń w 1400 roku miała
się objawić Matka Boża Płacząca.
Wracając zatrzymujemy się na punkcie widokowym usytuowanym
powyżej Obrywu Bardzkiego. W tym miejscu Nysa Kłodzka podmyła podnóże Kalwarii,
powodując nagłe obsunięcie się znacznej części zachodniego zbocza. Obsuwające
się masy skał i ziemi spowodowały wstrząs odczuwalny w okolicznych
miejscowościach oraz zatamowały koryto Nysy Kłodzkiej, powodując spiętrzanie
się wody w rzece i podtopienie części Barda. Z tego miejsca rozpościera się
przepiękny widok na Bardo i całą dolinę, czego dowodem są nasze zdjęcia w
galerii.
Na ty zakończyliśmy ten aktywny dzień, jednak z zaznaczeniem
że okoliczne tereny jaki i całe Góry Bardzkie pełne są ciekawych i tajemniczych
miejsc i na pewno nieraz tu powrócimy. Po zebraniu całości bardzo licznej
wycieczki każdy obrał swój kierunek i pożegnaliśmy miejsce, które za każdym
razem ukazuje nam swoje piękno w innym wydaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz