Ostatniego dnia pobytu w górach musiałem stoczyć walkę bezpośrednio po przebudzeniu, walkę z samym sobą.
Pewnie znane wielu argumenty zostały jednak przezwyciężone: "późno się położyłem, warto odespać", "będę miał
mokre ubrania, wieczorem wyjeżdżam", "wczoraj biegałem, nie można tyle" itd. Zebrałem się jednak w sobie i naturalnie uznałem tę decyzję jako doskonałą w momencie rozpoczęcia pierwszym krokiem szybkiego tempa
biegu i energicznego utworu rozbrzmiewającego ze słuchawek. Zdawałem sobie bowiem sprawę z tego, że między
innymi po to tutaj przyjechałem, a każdy z powyższych argumentów jest tylko narzędziem substancji odpowiedzialnej
za senność w naszym organizmie. Wszakże to właśnie dziś ostatni dzień, a więc zmarnowany w większości na podróż,
także trzeba wykorzystać przynajmniej poranek. Wyspać można się w samolocie czy pociągu, wczoraj biegałem bez
większego wysiłku organizując trening innej osobie, a mokre ubrania? Przecież wyschną w tym upale, a jeśli nawet, niech i cuchną, mniejsza o to!
czwartek, 23 lipca 2015
piątek, 17 lipca 2015
Deszczowy wypad w Beskidy
Wolny dzień, który można przeznaczyć na wypad w góry, nie zawsze pokrywa się z pogodą odpowiednią do takiej aktywności. No ale trudno, lepiej zmoknąć na szlaku niż siedzieć w domu. Spakowałem w plecak przeciwdeszczową pałatkę, założyłem nieprzemakalne spodnie i można było wychodzić z domu. Tym razem postanowiłem przejść sobie kawałek trasy biegnący od drewnianego pałacyku myśliwskiego Habsburgów stojącego w Wiśle do schroniska Soszów, a potem wrócić innym szlakiem z powrotem do Wisły. Pogoda już od kilku dni nie rozpieszczała i dzisiaj było podobnie, ołowiane niebo, plucha i nie za ciepło. Warunki bardzo nie zachęcały do wyjścia na szlak i to była jedna z ich podstawowych zalet. Mało jest osób, którym w taką pogodę będzie się chciało wychodzić z domu, więc spodziewałem się pustych szlaków. Moje przewidywania okazały się słuszne, przez całą drogę na górę nie spotkałem ani jednej osoby. Szło się bardzo przyjemnie, a mgła, która zalegała dookoła tworzyła niesamowity klimat. Im wyżej tym mgły było więcej, bliżej schroniska zdarzało się że widoczność spadała do 10-15 metrów.
wtorek, 14 lipca 2015
Śledź na wakacjach - Tatry
Studenctwo to niewątpliwie jedna z najbardziej
znienawidzonych grup społecznych (zaraz za psami, kanarami, Januszami, czy
kierowcami autobusów). Przynależność do tej grupy ma jednak jeden
niezaprzeczalny plus, a mianowicie – WAKACJE. 19 czerwca zdałem ostatni
egzamin, a odłożona kasa pozwala mi na nieszukanie sezonowej roboty, mogę więc
z czystym sumieniem oddać się mojemu ulubionemu zajęciu, a więc łażeniu po
górach.
piątek, 10 lipca 2015
Ślęża, Chwałków - 05.07.2015
Góra Ślęża dla mieszkańców Wrocławia i okolic to obiekt
bardzo częstych wypraw weekendowych. Z racji bliskiego położenia i łatwego
dostępu do szczytu trudno jest znaleźć osoby które by jej nie zdobyły. Jednak
ma ona w sobie to "coś", co przyciąga nas na kolejne wędrówki w jej
okolicach. Mogą to być ślady dawnych kultów, których pozostałości do dziś można
oglądać w obrębie masywu. Liczni historycy wskazują okolice "Śląskiego
Olimpu" jako możliwe miejsce ukrycia kosztowności podczas II wojny
światowej, a niektórzy po prostu lubią powracać w to miejsce ze względu na
piękno krajobrazu. Dla nas była to wycieczka szczególna, towarzyszyliśmy
naszemu koledze z Projektu który postawił sobie za cel pewne wyzwanie, ale o
tym napiszemy za jakiś czas..
wtorek, 7 lipca 2015
Rowerem po wybrzeżu
Codzienna rzeczywistość i obserwacja otoczenia wpływa niewątpliwie na nasz światopogląd i zachowanie. Często przyjmujemy pewne postawy nieświadomie. Można by rzecz, że człowiek uczy się całe życie, a i tak głupi umiera.
Rzecz w tym, aby nasze życie było sterowane przez nas samych. Dążenie do poznania siebie i świata to piękna sprawa.
Myślę, że dziś, kiedy dookoła czeka na nas tyle rozrywek i wszelakich dupereli, trudniej o taką refleksję.
Każdy potrzebuje czasu dla siebie i odpoczynku - to nie ulega wątpliwości. Jednak człowiek bez pasji, bez idei, bez bodźców pchających go ku rozwojowi łatwo może popaść w rutynę, rutynę, która nie pozwala wyjść przed szereg ludzi będących już tylko robotami nastawionymi na zaspokajanie własnych potrzeb.
piątek, 3 lipca 2015
Relacja z First to Fight - pierwszego nacjonalistycznego turnieju sportów walki.
Wypady w teren nie są jedynym sposobem spędzania przez nas
wolnego czasu. Jak przystało na
prawdziwych mężczyzn lubimy też czasem podźwigać ciężary, czy po prostu dać
komuś w mordę. Turniej First to Fight,
organizowany 27 czerwca przez warszawskich Autonomicznych Nacjonalistów w
klubie Fanga był do tego najlepszą okazją.
czwartek, 2 lipca 2015
Ścieżki Podlasia w obiektywie elementu aspołecznego cz. II
Praca, dom, praca, dom, praca... - Ciągłość takiego trybu funkcjonowania nie jest możliwa, gdy się ma "wilczą" duszę, która pragnie dziczy. Czasem trzeba wziąć urlop od tego całego natłoku obowiązków i zamiast marnować młodość, trzeba z niej korzystać. Pobudkę o 5 rano zapewnia wschód słońca i już wiem, że zaraz złapię za telefon, by oznajmić kierownikowi wiadomość: "dziś mnie w pracy nie ma". Szybkie śniadanie popite yerba mate i spakowany plecak - to zupełnie wystarczy, by ruszyć dupę w podlaskie lasy. Tym razem kurs na okolice Choroszczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)