piątek, 10 lipca 2015

Ślęża, Chwałków - 05.07.2015



Góra Ślęża dla mieszkańców Wrocławia i okolic to obiekt bardzo częstych wypraw weekendowych. Z racji bliskiego położenia i łatwego dostępu do szczytu trudno jest znaleźć osoby które by jej nie zdobyły. Jednak ma ona w sobie to "coś", co przyciąga nas na kolejne wędrówki w jej okolicach. Mogą to być ślady dawnych kultów, których pozostałości do dziś można oglądać w obrębie masywu. Liczni historycy wskazują okolice "Śląskiego Olimpu" jako możliwe miejsce ukrycia kosztowności podczas II wojny światowej, a niektórzy po prostu lubią powracać w to miejsce ze względu na piękno krajobrazu. Dla nas była to wycieczka szczególna, towarzyszyliśmy naszemu koledze z Projektu który postawił sobie za cel pewne wyzwanie, ale o tym napiszemy za jakiś czas..



Samo podejście na Ślężę nie stanowi problemu dla amatorów, a do wyboru mamy kilka tras. Najdłuższa, od strony Sobótki, prowadzi nas ciekawym zboczem poprzez kamienną wieżę widokową na Wieżycy i w okolicy licznych rzeźb dawnych kultów. Tą trasę wybrał nasz wspomniany kolega, my zaś z braku czasu i potrzeby pilnego dostania się na szczyt wchodzimy od strony przełęczy Tąpadła.




Upalne dni odstraszyły dużą liczbę turystów, których w weekendy jest tu pełno. Nasz weekend nie należał do najłatwiejszych, także z objawami udaru słonecznego, ale jednak dość sprawnie dostajemy się na szczyt. Okoliczne zwiedzanie, podziwianie widoków, pamiątkowe fotki. Wieża widokowa została zakwalifikowana do rozbiórki, stąd brak drabiny na jej pierwsze piętro. W naszym pięknym kraju rządzi taka patologia że wejścia na nowy punkt widokowy mogą doczekać dopiero nasze dzieci. 



W komplecie ruszamy w kierunku przełęczy Tąpadła, mamy w planie jakoś miło zakończyć wspólny weekend. Chwilę parkujemy w niedalekim Chwałkowie, gdzie realizujemy nasz plan walki z upałem. Tamtejszy kamieniołom to bardzo urokliwe miejsce, głęboka woda i strome urwiska zachęcają śmiałków do wyczynowych skoków. Także i tutaj upały odstraszyły wielu plażowiczów, więc tłumy tego dnia nie były naszym problemem. 




Rzucały się za to w oczy tony śmieci zostawiane w tej przepięknej okolicy przez nieodpowiedzialną dzicz. Przyniesienie pełnej butelki nad wodę nie stanowi problemu, ale dla niektórych zabranie ze sobą pustej to już czyn haniebny. Znęcanie się nad naszą piękną przyrodą w tak okrutny sposób kiedyś może skończyć się tragedią. Niewykluczone że podejmiemy w tym kierunku starania żeby takie patologie ukrócić.   





Po kilkunastu skokach z różnych wysokości i poprawieniu kondycji pływackiej zawijamy się w drogę powrotną. Każdy w swoją stronę, niektórzy zaliczają powrót do codzienności a inni wskakują na wakacyjne szlaki. Ale o tym przeczytacie niebawem.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz