Góra Ślęża dla mieszkańców Wrocławia i okolic to obiekt
bardzo częstych wypraw weekendowych. Z racji bliskiego położenia i łatwego
dostępu do szczytu trudno jest znaleźć osoby które by jej nie zdobyły. Jednak
ma ona w sobie to "coś", co przyciąga nas na kolejne wędrówki w jej
okolicach. Mogą to być ślady dawnych kultów, których pozostałości do dziś można
oglądać w obrębie masywu. Liczni historycy wskazują okolice "Śląskiego
Olimpu" jako możliwe miejsce ukrycia kosztowności podczas II wojny
światowej, a niektórzy po prostu lubią powracać w to miejsce ze względu na
piękno krajobrazu. Dla nas była to wycieczka szczególna, towarzyszyliśmy
naszemu koledze z Projektu który postawił sobie za cel pewne wyzwanie, ale o
tym napiszemy za jakiś czas..
Samo podejście na Ślężę nie stanowi problemu dla amatorów, a
do wyboru mamy kilka tras. Najdłuższa, od strony Sobótki, prowadzi nas ciekawym
zboczem poprzez kamienną wieżę widokową na Wieżycy i w okolicy licznych rzeźb dawnych
kultów. Tą trasę wybrał nasz wspomniany kolega, my zaś z braku czasu i potrzeby
pilnego dostania się na szczyt wchodzimy od strony przełęczy Tąpadła.
Upalne dni odstraszyły dużą liczbę turystów, których w
weekendy jest tu pełno. Nasz weekend nie należał do najłatwiejszych, także z
objawami udaru słonecznego, ale jednak dość sprawnie dostajemy się na szczyt.
Okoliczne zwiedzanie, podziwianie widoków, pamiątkowe fotki. Wieża widokowa
została zakwalifikowana do rozbiórki, stąd brak drabiny na jej pierwsze piętro.
W naszym pięknym kraju rządzi taka patologia że wejścia na nowy punkt widokowy
mogą doczekać dopiero nasze dzieci.
W komplecie ruszamy w kierunku przełęczy Tąpadła, mamy w
planie jakoś miło zakończyć wspólny weekend. Chwilę parkujemy w niedalekim
Chwałkowie, gdzie realizujemy nasz plan walki z upałem. Tamtejszy kamieniołom
to bardzo urokliwe miejsce, głęboka woda i strome urwiska zachęcają śmiałków do
wyczynowych skoków. Także i tutaj upały odstraszyły wielu plażowiczów, więc
tłumy tego dnia nie były naszym problemem.
Rzucały się za to w oczy tony śmieci zostawiane w tej
przepięknej okolicy przez nieodpowiedzialną dzicz. Przyniesienie pełnej butelki
nad wodę nie stanowi problemu, ale dla niektórych zabranie ze sobą pustej to
już czyn haniebny. Znęcanie się nad naszą piękną przyrodą w tak okrutny sposób
kiedyś może skończyć się tragedią. Niewykluczone że podejmiemy w tym kierunku
starania żeby takie patologie ukrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz